Narodziny martwego dziecka w Grudziądzu, sprawa utknęła w toku
Wkrótce minie okrągłe pół roku od głośnej tragedii, która miała miejsce w jednym ze szpitali umiejscowionym w Grudziądzu. Sprawa związana ze śmiercią dziecka i wyjaśnieniem tego, na jakim etapie ktoś mógł zawinić, jest nadal w toku. Pomimo tego, że kobieta wraz z partnerem zostali przesłuchani zgodnie z procedurami, pozew nawet nie wylądował w sądzie. Okazuje się, że sprawa utknęła i nikt ich nie informuje o przebiegu postępowania. Kobieta jest załamana, ponieważ nie oczekiwała tak okropnego traktowania ze strony prawa. Krewni rodziny również zabierają głos w tej sprawie. Zwracają uwagę na to, że lekarze prawdopodobnie zwlekali z cesarskim cięciem. Mogli o wiele wcześniej wydobyć chłopczyka na świat. Nikt nie otrzymał wyników sekcji zwłok i trudno stwierdzić, czy personel szpitala nie zawinił w sprawie.
To nie jedyna taka tragedia
We Włocławku miała miejsce sytuacja, gdzie kobieta zgłosiła się do szpitala ze względu na niezwykle silne bóle i skurcze. Przebywała jednak na kwarantannie, ponieważ wcześniej zetknęła się z osobą, która chorowała na koronawirusa. Lekarze zbadali pacjentkę i odesłali ją do domu. Uznali wówczas, że nie ma żadnego zagrożenia związanego z ciążą. Niestety fakty były inne. Okazało się, że jeszcze tego samego dnia kobieta urodziła martwe dziecko. Matka musiała czekać, aż lekarze wyjmą malucha z brzucha. Okazuje się, że w tym przypadku wyciągnięcie konsekwencji prawnych również było trudne. Ponieważ ordynator, który zalecił takie postępowanie, został ukarany i na tym zakończyło się dochodzenie. Otrzymał rok zakazu pełnienia funkcji kierowniczych. Jednak nie wiadomo, czy prokuratura zamierza prowadzić dalsze postępowanie.