Marsz ku pamięci zmarłej dziewczynki. Stop przemocy domowej!
Założyciele marszu zwracają uwagę na to, że powinniśmy walczyć o bezpieczeństwo dzieci. Przecież są istotami, które nie obronią się same. Dlatego musimy odseparować ludzi skłonnych do przemocy od maluchów. Trzeba zwracać jak najwięcej uwagi na to, w jakim otoczeniu przebywają najmłodsi członkowie rodziny. Mieszkańcy Grudziądzu niedawno brali udział w marszu ku czci zmarłej Ady. Była młodą ofiarą przemocy domowej. Jej rodzice wylądowali już w więzieniu. Grożą im poważne zarzuty. Śmierć małej dziewczynki poruszyła obywateli Grudziądza. Dlatego postanowili uczcić jej pamięć za pośrednictwem tego marszu.
Manifestacja odbyła się na rynku w Grudziądzu. Zebrało się łącznie ponad kilkaset osób. W marszu brały udział całe rodziny. Na miejscu spotkaliśmy osoby starsze, młodsze, a także w średnim wieku. Wszyscy byli zdruzgotani tym wydarzeniem. Uczestnicy marszu zgodnie powtarzali, że nie mogą uwierzyć w tak okropną tragedię. Na szczęście zwyrodniałych rodziców dosięgnęła ręka sprawiedliwości. Bardzo szybko zostali osadzeni w areszcie, gdzie oczekują na swój wyrok.
Uczestnicy marszu przy okazji przypominali o zmarłym Tomku. Rodzice zakatowali go 4 lata temu
Jedna z uczestniczek manifestacji, Pani Kinga przyszła na marsz z balonikami podpisanymi Adusia i Tomuś. Oprócz tragicznej śmierci małej Ady pragnęła wszystkim przypomnieć o Tomku zakatowanym na śmierć. Do drugiej tragedii doszło również w Grudziądzu, dokładnie 4 lata temu. Uczestnicy marszu zgadzają się w jednym. Otwarcie oznajmiają, że nie możemy tolerować przemocy wobec bezbronnych dzieci. Mieszkańcy zgromadzeni podczas manifestacji rozpoczęli marsz na rynku. Stamtąd przeszli pod kamienicę, w której mieszkała zmarła dziewczynka. W ciszy zostawiali maskotki, zapalali znicze i modlili się ku pamięci dziecka.
Mieszkańcy znajdujący się pod kamienicą puścili w niebo czarne i białe balony. Był to symbol reprezentujący duszę dziecka unoszącą się do nieba. Następny krok marszu był nieco mniej przyjazny. Manifestacja ruszyła pod zakład karny, w którym przebywa matka odpowiedzialna za śmierć małej Ady. W tym miejscu wykrzykiwali słowa „Śmierć za śmierć”. Oburzeni mieszkańca Grudziądza pragną sprawiedliwości. Nie wyrażają zgody na bestialskie traktowanie dzieci.